Piłka nożna

Pierwsza porażka bielszczan w sezonie stała się faktem.

Miedź II Legnica – Rekord Bielsko-Biała 2:1 (0:1)

0:1 Ogrocki (9. min.)

1:1 Krauz (77. min.)

2:1 .Piechowiak (88. min.)

Miedź II: Smołuch – Chyła, Dyr (46. Januszek), Zawisza (68. Piechowiak), Kaźmierczak, Zatwarnicki, Surmaj, Tkacz (58. Poręba), Jaroch (46. Pojasek), Stachowski, Krauz

Rekord: Żerdka – Gaudyn, Bojdys, Rucki, Dudek, Czernek (64. Sobik), Nagi, Hilbrycht, Żołna, Ogrocki (60. Solorzano), Hałat (70. Kubica)

Żólte kartki: Krauz (52. min.) - Nagi (78. min.)

Sędzia: Urban (Bolesławiec)

Podobnie jak w gorzowskim meczu otwarcia sezonu bielszczanie śmiało, odważnie ruszyli do ofensywy od pierwszych minut spotkania w Legnicy. I niemal bliźniaczo do konfrontacji ze Stilonem przyniosło to efekt bramkowy. Już w 9. minucie sprytem i doświadczeniem w polu karnym rywali wykazał się Dawid Ogrocki. Napastnik Rekordu umiejętnie zwiódł defensywę Miedzi II w narożniku pola karnego, a potem fantastycznym uderzeniem w okolice „okienka” zmusił do kapitulacji Piotra Smołucha. „Rekordzista” był także bohaterem kolejnej akcji, gdy 180 sekund później był faulowany w polu karnym legniczan. To co było dostrzegalne niemal dla wszystkich, umknęło jednak uwadze arbitra. Stan nerwowości u bielszczan spowodowany tą sytuacją mógł mieć brzemienne skutki, bowiem miejscowi mieli w 13. minucie aż dwie bramkowe szanse. W obu przypadkach, przy strzale gracza rezerw Miedzi oraz dobitce, wyśmienicie interweniował Krzysztof Żerdka. To była najlepsza z okazji legniczan do wyrównania wyniku w tej części spotkania. Tymczasem biało-zieloni, a dokładnie raz jeszcze D. Ogrocki w 25. minucie, śmiało mógł pokusić się o kolejną zdobycz. Będąc jednak w sytuacji „oko w oko” z bramkarzem za mocno wypuścił sobie piłkę do boku i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Skądinąd w tym elemencie „rekordziści” również parokrotnie zagrozili gospodarzom, głównie za sprawą Dariusza Ruckiego i Michała Bojdysa.

Po zmianach w szeregach gospodarzy na długie minuty drugiej odsłony zapanował chaos, obie drużyny nie mogły złapać właściwego tempa gry. Mecz ożywił się dopiero w ostatnich 20-25-ciu minutach. Bliżsi zdobycia gola wydawali się być goście, bo np. w 73. minucie,po wrzutce Ronalda Solorzano i uderzeniu Damiana Hilbrychta, w sobie tylko wiadomy sposób golkiper „miedzianki’ sparował piłkę na korner. Dwie minuty później wprowadzony na plac gry Mateusz Kubica przymierzył w słupek! Czego nie zrobili bielszczanie, uczynili miejscowi. Błąd w kryciu bielszczan przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego, całość akcji na „długim słupku” zamyka Paweł Krauz, to najkrótszy opis okoliczności, w których padło wyrównanie. Gracze z Cygańskiego Lasu odpowiedzieli frontalnym atakiem i nawet byli bliscy przechylenia szali zwycięstwa na swoją stronę (obrona P. Smołucha po główce M. Kubicy!). Zamiast jednak gola na wagę trzech punktów dla gości, z pełnej puli cieszyli się podopieczni Radosława Belli. O końcowym rezultacie przesądził kontratak i skuteczna jego finalizacja przez Mateusza Piechowiaka.

Po przegranej w takich okolicznościach bardziej niż utraty pozycji lidera, tu zapewne i tak dojdzie do roszad jeszcze parokrotnie, żal zgubionych punktów. Ekipa gospodarzy absolutnie nie zademonstrowała futbolu, który byłby na nieosiągalnym dla biało-zielonych pułapie. A jednak punkty zostały w Legnicy.

Pomeczowa opinia trenera – Piotr Jaroszek: - Brak skuteczności – to podstawowa przyczyna naszej porażki. A sytuacji do zdobycia goli było dużo. Tylko czasem niestety jest tak, że przy dogodnych sytuacjach strzeleckich, my niepotrzebnie szukamy… jeszcze lepszych. A „dwójka” Miedzi okazała się być całkiem dobrym, wybieganym zespołem, no i skuteczniejszym od nas.

TP/foto: PM