Takie są udziałem czołowego gracza ekipy futsalowych mistrzów Polski – Artura Popławskiego.

 

W poniedziałek „rekordzista” wrócił z portugalskiego Nazare, z turnieju Euro Winners Cup w beach soccerze. Wraz drużyną KP Łodź, do której „Popi” jest czasowo wypożyczony, osiągnął największy sukces w klubowym, polskim wymiarze, w „piaskowej odmianie” piłki nożnej – trzecie miejsce w Europie. To było, a tymczasem Artur nie na długo zagościł w domowych pieleszach, bowiem już dziś, tym razem prywatnie, wylatuje na Maltę, aby po kilku dniach znów wrócić do sportowej rywalizacji. Zatem niemal w drodze na lotnisko udało nam się przeprowadzić z A. Popławskim krótką rozmowę.

 

PK Łódź to wcale niemała konstelacja gwiazd, od Bogusława Saganowskiego, przez ludzi znanych z futsalowej Gatty Active, aż po piłkarzy znanych z występów na trawie…

- Na pewno tak! I pewnie dlatego w tej ekipie jest coś, co się określa jako „team spirit”. Cechy podstawowe KP to profesjonalizm, dobry poziom sportowy oraz doświadczenie, które każdy z nas wyniósł z hali lub z trawy, a przede wszystkim z piasku. No i personalia, mieliśmy w swoim składzie reprezentanta Brazylii – Paulinho, ale nie mylmy go z graczem Barcelony oraz najlepszego zawodnika Białorusi w beach soccerze, kapitana reprezentacji – Igora Brishtela. Była jakość!

Najtrudniejszy mecz KP w Twojej opinii w całych zmaganiach Euro Winners Cup?

- Na pewno ten z Hiszpanami o awans do ćwierćfinału. My wygraliśmy wcześniej swoją grupę eliminacyjną, więc czekaliśmy na rezultat losowania i wyłonienie rywala, który uplasował się na drugim miejscu. Kiedy los wskazał CD Melistar Melilla Hiszpanie nie ukrywali swojej radości. Ale jak to w sporcie – pokora, pokora i jeszcze raz pokora, w połączeniu z zaangażowaniem oraz walką „na maksa”, dały efekt. Wygraliśmy 4:3 i sprawiliśmy sensację, choć raczej nie z gatunku tych, które określa się – mega.

W małym finale ograliście moskiewski Lokomotiv i niespodziewanie sięgnęliście po brązowe medale, gratuluję!

- Dzięki. I o tym meczu, jego wyniku można powiedzieć, że to była mega-sensacja. Ograliśmy 4:3 ekipę złożoną z trzech Brazylijczyków plus Rosjan, którzy w komplecie grali lub grają w swojej reprezentacji. No, a poza tym, jakby nie spojrzeć – Lokomotiv jest mistrzem Rosji. Mnie udało się otworzyć wynik już w pierwszej minucie meczu, przymierzyłem z wolnego. Ale chciałbym podkreślić, że już w półfinale walczyliśmy jak równym z równym z innym rosyjskim potentatem – BSC Kristall.

To kiedy w końcu wybierzesz się na wakacje?

- Właśnie dzisiaj w kilkuosobowym gronie „rekordzistów” wylatujemy sobie prywatnie na Maltę. Tam chcemy zakończyć udany dla nas sezon futsalowy. Po powrocie parę dni spędzę z rodziną. Później zapowiada się kolejna przygoda z naszą reprezentacją na piasku – właśnie spodziewam się powołania, a potem jeszcze start w Pucharze Polski w beach soccerze. Turniej odbędzie się 21-23 czerwca w Gdańsku-Brzeźnie. Po zawodach ruszam na prawdziwe wakacje z rodziną. Ale de facto Rekord to też rodzina, można więc powiedzieć, że już dziś wyruszam w drogę z familią.

TP/foto-archiwum: PM