Futsal

Futsal | 06-05-18

FC Toruń – Rekord B-B 2:2 (1:1)

 

Zwycięska passa "rekordzistów" dobiegła końca, ale trwa inna - spotkań bez porażki, a Mistrzostwo coraz bliżej!

FC Toruń – Rekord Bielsko-Biała 2:2 (1:1) koniec meczu

1:0 Mrówczyński (12. min.)

1:1 Bondar (14. min.)

1:2 Popławski (23. min.)

2:2 Kriezel (31. min.)

Rekord: Nawrat – Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Janovsky, Biel, Seidler, Franz, Surmiak, Gąsior, Kałuża

Pierwsze podejście do mistrzowskiego tytułu, jakim było spotkanie w Toruniu, nie udało się biało-zielonym. Każda seria ma swój koniec, a wraz z końcowym gwizdkiem w Grodzie Kopernika, dobiegła ta, która trwała w bieżących rozgrywkach od ich rozpoczęcia – samych ligowych zwycięstw.

Przez większość czasu gry spotkanie miało wyrównany przebieg, jednak jeżeli chodzi o stwarzane sytuacje podbramkowe ze wskazaniem na „rekordzistów”. Te ostatnie jednak dopiero w drugiej części spotkania, która była zdecydowanie lepsza w wykonaniu obrońców tytułu mistrzowskiego. Dosyć długo czekaliśmy na pierwsze trafienie, bo niemal 12 minut. Wtedy właśnie błąd popełnił Artur Popławski, jego podanie przejął Tomasz Kriezel, który następnie idealnie podał piłkę Marcinowi Mrówczyńskiemu, a wobec płaskiego strzału z sześciu metrów Bartłomiej Nawrat okazał się bezradny. Ciężko szła bielszczanom gra w ofensywie, niby jakieś sytuacje stwarzali, ale nie na tyle klarowne, by można mówić o zmarnowanych „setkach”. Również wyrównanie zawdzięczają nie jakiejś świetnej futsalowej kombinacji, a precyzji Oleksandra Bondara, który strzałem niemal spod linii środkowej pokonał Nicolae Neagu, ustalając rezultat do przerwy.

Po zmianie stron od pierwszych minut wysoki pressing przyjezdnych, zdecydowanie większa dynamika boiskowych poczynań, kilka bardzo dobrych okazji i szybko strzelona bramka dająca nam prowadzenie. A. Popławski w pełni zrehabilitował się za swój błąd z pierwszej części gry – zabrał piłkę na własnej połowie Krzysztofowi Elsnerowi i popędził z nią w stronę bramki torunian. Strzał może niezbyt mocny, ale na tyle precyzyjny, że bramkarz miejscowych skapitulował. Po zdobyciu prowadzenia „rekordziści” trochę spuścili z tonu. Gospodarze mający problemy z atakiem pozycyjnym, próbowali gry pięcioma zawodnikami w polu, do niemal każdej akcji podłączał się N. Neagu. To jednak nie ten sposób gry, tylko dobre rozegranie rzutu wolnego, dało im wyrównanie – po zagraniu Marcina Mikołajewicza bielskiego golkipera pokonał T. Kriezel.

W ostatnich dziesięciu minutach toruński zespół większy nacisk położył na grę w defensywie, ale w żaden sposób nie powstrzymywało to bielszczan. Trzykrotnie mógł rozstrzygnąć mecz Michal Seidler, tylko w ciągu 20  sekund w 37. minucie N. Neagu trzy razy ratował miejscowych po strzałach Łukasza Biela, a O. Bondar trafił w słupek. Jednak żadna bramka w tym meczu już nie padła i tym samym FC Toruń został pierwszym zespołem, który „urwał” punkty biało-zielonym w sezonie 2017/2018.

MH/foto-archiwum (z meczu I rundy Rekord - FC Toruń) PM