Futsal
Węgry – Polska 2:1 (1:0)
Pierwsze ze spotkań barażu o awans na przyszłorocznych ME w futsalu przegrane, ale szanse i nadzieje na udany rewanż - niemałe.
Węgry – Polska 2:1 (1:0)
1:0 Horvath (12. min.)
2:0 Droth (23. min., z rzutu karnego)
2:! Lutecki (32. min.)
Polska: Kałuża – Kriezel, Zastawnik, Lutecki, Mikołajewicz, Gładczak, Kubik, Solecki, Franz, Mizgajski, Wojciechowski, Dewucki
Dużo walki, maksimum zaangażowania, ale nie za wiele futsalowej jakości, pod takim znakiem minęło pierwsze 20 minut spotkania. Już na starcie dyspozycję strzegącego polskiej bramki „rekordzisty” – Michała Kałuży, silnym uderzeniem sprawdził Zoltan Droth. Polacy odpowiedzieli w 6. minucie dobrą akcją Mikołaja Zastawnika i Marcina Mikołajewicza. Takich podbramkowych spięć nie obserwowaliśmy dużo w pierwszej odsłonie, a jeśli już, to częściej w polu karnym biało-czerwonych. Tu warto podkreślić kilka dobrych interwencji w defensywie Dominika Soleckiego. Jedyny w tym fragmencie gol padł po uderzeniu Norberta Horvatha z bliskiej odległości, po ewidentnym błędzie w ustawieniu Polaków przy tzw. stałym fragmencie.
Ze znacznie większą przyjemnością oglądało się poczynania naszych reprezentantów w drugiej połowie meczu. Ja na jej starcie groźnie w kierunku węgierskiej bramki strzelali Maciej Mizgajski i M. Zastawnik, a kapitan naszego zespołu – M. Mikołajewicz nie wykorzystał idealnej okazji do zdobycia gola. Strzelił go natomiast z bardzo kontrowersyjnego rzutu karnego (za wyimaginowane zagranie ręką M. Zastawnika) Z. Droth. Bramka stracona w takich okolicznościach spowodowała – na szczęście krótkotrwałą – dezorganizację w ekipie Andrzeja Biangi. Biało-czerwoni narzucili gospodarzom swoje warunki gry, trwał nieustanny ostrzał bramki Gyuli Totha. Golkiper Madziarów popisał kilku wybornymi interwencjami, a przy tym miał jeszcze sporo szczęścia, jak w sytuacjach, gdy M. Mizgajski dwukrotnie trafił piłką obramowanie jego „świątyni”. Gospodarze najwyraźniej całą wiarę w sukces oparli na swoim bramkarzu oddając naszym futsalowcom niemal całkowicie inicjatywę. To w końcu musiało przynieść bramkowy efekt, po uderzeniu z kąta Tomasza Luteckiego nasi reprezentanci zdobyli gola kontaktowego. Mimo jeszcze kilku dogodnych szans do wyrównania doprowadzić się nie udało, niemniej porażka 1:2 daje nadzieję na udany rewanż, który odbędzie się 26 września br., w Koszalinie.
Dobrą, choć nieadekwatną do rezultatu, ilustracją jest statystyka oddanych w meczu strzałów – Polacy oddali w kierunku węgierskiej bramki 51 uderzeń (20 celnych), gospodarze odpowiednio 31, w tym 20 w światło bramki. Warto także odnotować niezły występ w Miszkolcu pozostałych dwóch przedstawicieli Rekordu – Michała Kubika i Rafała Franza, u których widoczne było spore już ogranie na wstępie sezonu.
Kwalifikację do UEFA Futsal EURO 2018 zagwarantowaną mają gospodarze – reprezentacja Słowenii oraz triumfatorzy grupowych eliminacji: Azerbejdżan, Hiszpania, Kazachstan, Portugalia, Rosja, Ukraina i Włochy. O pozostałe miejsca walczą w barażach (wyniki pierwszych spotkań):
Czechy – Serbia 3:4 (dla gospodarzy dwa gole zdobył Michal Seidler, wystąpił także Jan Janovsky)
Rumunia – Gruzja 2:2
Francja – Chorwacja 1:1
TP