Futsal
Słoneczny Stok Białystok – Rekord B-B 2:9 (0:5)
Wysoka wygrana biało-zielonych na Podlasiu, którzy nie mieli litości dla beniaminka.
MOKS AZS Słoneczny Stok Białystok – Rekord Bielsko-Biała 2:9 (0:5)
Rekord: Nawrat (Kałuża) – Janovsky, Kubik, Seidler, Franz, Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Biel, Surmiak
0:1 Seidler (7 .min.)
0:2 Seidler (8. min.)
0:3 Franz (13. min.)
0:4 Franz (19. min.)
0:5 Bondar (20. min.)
0:6 Bondar (23. min.)
0:7 Kałuża (32. min.)
1:7 Firańczyk (38. min.)
2:7 Citko (38. min)
2:8 Franz (39. min)
2:9 Surmiak (40. min.)
Jeżeli gospodarze mieli „swoje” pięć minut w pierwszej połowie, to były to te otwierające spotkanie. Już w pierwszej minucie Mateusz Lisowski znalazł się sam przed Bartłomiejem Nawratem i tylko świetnej interwencji naszego bramkarza zawdzięczamy fakt, że nie przegrywaliśmy na wstępie. Warto jeszcze wspomnieć o próbach Adrian Citki i Marcina Firańczyka, przy których również swoim kunsztem zmuszony był wykazać się B.Nawrat. Bielszczanie z wolna się rozkręcali, to oni coraz częściej byli tym zespołem, który przez większość czasu gry był w posiadaniu piłki. Ale dwa pierwsze trafienia to w równym stopniu zasługa naszych graczy, jak i niefrasobliwości gospodarzy. Najpierw znakomicie spisał się Jan Janovsky, zabierając piłkę wyprowadzającemu ją obrońcy – strzał Michala Seidlera do pustej bramki był tylko formalnością. Drugi gol to także "prezent" ze strony białostoczan – piłkę zagrali wprost do M. Seidlera, a ten takich sytuacji nie zwykł marnować. Coraz swobodniej grający goście z licznych (m.in. dwa razy piłka trafiała w słupek, raz w poprzeczkę) sytuacji, wykorzystali jeszcze trzy i w zasadzie już w przerwie zwycięzca był znany.
Po zmianie stron także zmiany w naszym składzie – w bramce pojawił się Michał Kałuża, w miejsce Michała Kubika - Łukasz Biel oraz Kamil Surmiak, który zastąpił Artura Popławskiego. Ponownie nieźle zaczęli miejscowi od początku drugich dwudziestu minut grający wysokim pressingiem, a w ataku pozycyjnym niemal zawsze z udziałem bramkarza Norberta Jędruczka. W sytuacji sam na sam z M. Kałużą znalazł się M. Lisowski, groźnie uderzał A. Citko, ale bramkę zdobyli biało-zieloni – precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Oleksandr Bondar. O tym co działo się dalej zwykło się mówić „mecz pod naszą kontrolą”. Trochę emocji wprowadził M. Seidler, najpierw w idealnej sytuacji trafiając w słupek, a następnie po własnej stracie ratując nas przed utratą bramki – wybił piłkę z linii bramkowej. Generalnie jednak na boisku sporo się działo i to pod obiema bramkami, więc mimo niekorzystnego rezultatu dla ich drużyny, miejscowi kibice na pewno się nie nudzili. Ciągła gra w polu N. Jędruczka, kiedyś musiała się „zemścić” i stało się tak w 32. minucie a fakt jego nieobecności w bramce wykorzystał M. Kałuża – 0:7. W końcowych minutach grę z wycofanym bramkarzem postanowił przećwiczyć także trener Andrzej Szłapa, skutek był jednak odwrotny do założeń, bowiem bez nominalnego bramkarza bielszczanie stracili dwa gole. Ostatnie słowo w tym spotkaniu należało jednak do „rekordzistów”, akcję Ł. Biela wykończył R. Franz a wynik meczu w ostatniej minucie ustalił K. Surmiak.
Pewne zwycięstwo naszej drużyny na Podlasiu, gdzie ze swym dopingiem wybrały się bielskie „Szatany”. Pomogło. W najbliższą środę zapraszamy do hali przy Startowej 13, rywalem Rekordu będzie AZS UG Gdańsk.
MH/foto: PM