Futsal

Futsal | 27-11-17

Rekord B-B – Gatta Active Zduńska Wola 5:2 (2:2)

Mecz "na szczycie" dla Mistrza Polski!

Rekord Bielsko-Biała – Gatta Active Zduńska Wola 5:2 (2:2)

0:1 Olczak (5. min.)

1:1 Biel (11. min)

2:1 Budniak (20. min.)

2:2 Stanisławski (20. min)

3:2 Bondar (22. min.)

4:2 Budniak (28. min.)

5:2 Marek (28. min.)

Rekord: Nawrat – Janovsky, Kubik, Seidler, Surmiak, Popławski, Bondar, Budniak, Biel, Marek, Franz, Cichy, Gąsior, Kałuża

Nie wiemy jeszcze kto zajmie drugie miejsce na koniec pierwszej rundy, ale mistrza jesieni już znamy. Bez względu na wyniki w dwóch pozostałych do rozegrania spotkaniach, będą nim zawodnicy Rekordu.

Wicemistrz Polski przyjechał do Bielska-Białej nieco osłabiony, co niejako już na starcie wymusiło taką a nie inną taktykę gości. Nie forsowali tempa, ich ataki pozycyjne sprowadzały się z reguły do indywidualnych szarż Daniela Krawczyka, licznych strzałów z dystansu i prób dokładnego rozegrania poszczególnych tzw. stałych fragmentów gry. Właśnie po takim elemencie futsalowego rzemiosła goście objęli prowadzenie – z autu mocno wstrzelił piłkę w pole karne Igor Sobalczyk, a Mateusz Olczak z bliska pokonał Bartłomieja Nawrata. Po stracie bramki znacznie żwawiej zaczęli poruszać się po parkiecie „rekordziści”, coraz częściej był w opałach bardzo dobrze dysponowany Dariusz Słowiński. Wyrównać udało się w 11. minucie, do piłki po strzale Pawła Budniaka, głowę dołożył Łukasz Biel i mieliśmy remis. Ataki biało-zielonych jeszcze przybrały na sile, strzelali kolejno Michał Kubik, Oleksandr Bondar, Michal Seidler czy Artur Popławski, świetnym sytuacyjnym strzałem piętą popisał się Jan Janovsky, – za każdym razem na posterunku był golkiper gości. Kiedy on już nie był w stanie nic poradzić to w sukurs przyszła poprzeczka, jak po strzale Ł. Biela w 15. minucie. Trzy minuty później dwa niemal identyczne kontrataki biało-zielonych – dwóch na jednego obrońcę, ale w obu przypadkach nasi zawodnicy wybrali złe rozwiązania zakończenia akcji. Prowadzenie udało się objąć na początku 20. minuty meczu, kiedy O. Bondar precyzyjnie dograł w pole karne do P. Budniaka, a ten nie dał szans na skuteczną interwencję D. Słowińskiemu. Niestety, nie nie dane nam było utrzymać korzystnego wyniku do przerwy – indywidualną akcją spod własnej bramki, popisał się D.Krawczyk, a zakończył ją strzałem do pustej bramki Marcin Stanisławski, w chwili, gdy na zegarze pozostała zaledwie... sekunda gry w pierwszej połowie meczu.

Precyzyjny strzał O. Bondara, po którym piłka wylądowała w okienku bramki zduńskowolan, dał nam ponownie jednobramkowe prowadzenie, już w drugiej minucie po zmianie stron. Nie zmienił się ani o jotę obraz gry – cały czas stroną dużo aktywniejszą, atakującą, byli gospodarze. B. Nawrata trzykrotnie, za każdym razem z rzutów wolnych, próbował zaskoczyć Mariusz Milewski – bez powodzenia. Zaskoczył rywali natomiast P. Budniak – minął ich trzech, niczym tyczki slalomowe, i mocnym strzałem zdobył bramkę numer cztery. W tej samej, 28. minucie, został również ustalony końcowy rezultat tego meczu. Michał Marek skrzętnie skorzystał z prezentu obrońców Gatty, którzy tak wyprowadzali piłkę z własnego przedpola, że podali ją wprost pod nogi bielskiego pivota.

Końcowe 12 minut, to próba gry gości z wycofanym bramkarzem. Ten sposób rozgrywania akcji, nie miał w zasadzie żadnego przełożenia na stwarzane sytuacje bramkowe. Zawodnicy Rekordu także zwolnili tempo rozgrywanych akcji, często długo i spokojnie operując piłką i całkowicie kontrolując przebieg boiskowych wydarzeń. Zasłużona wygrana bielskiego lidera, dobry również mecz Gatty Zduńska Wola, która w tym meczu, zrobiła chyba wszystko na co było ją stać.

Ten tydzień dla naszej drużyny będzie dość intensywny – już w najbliższy piątek kolejne spotkanie. Zagramy w Gliwicach z miejscowym Piastem, a mecz będzie można zobaczyć w stacji Sport Klub. Początek o godzinie 20:00.

MH/foto: Paweł Mruczek