Futsal
Rekord B-B – Clearex Chorzów 6:3 (1:1)
To było bardzo energetyczne otwarcie rundy rewanżowej, ale lider nie zwalnia tempa..
Rekord Bielsko-Biała – Clearex Chorzów 6:3 (1:1)
0:1 Mizgajski (12. min.)
1:1 Budniak (20. min.)
2:1 Biel (24. min.)
2:2 Gładczak (25. min.)
3:2 Biel (25. min.)
3:3 Ivanov (35. min.)
4:3 Bondar (37. min.)
5:3 Mizgajski (37. min., samobójczy)
6:3 Seidler (39. min.)
Rekord: Nawrat – Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Kubik, Biel, Seidler, Franz, Surmiak, Cichy, Gąsior, Łasak, Kałuża
Końcowy rezultat spotkania miał wymiar bez mała historyczny. Oto bowiem, dzięki niedzielnej wygranej, po blisko... 18-stu latach biało-zieloni wyrównali ogólny bilans ligowych spotkań z Cleareksem Chorzów, który niezmiennie, począwszy od sezonu 2000/2001, cały czas był korzystny dla naszego odwiecznego rywala. Wygrana sprawiła, że oba kluby mają po siedemnaście zwycięstw, a w jednym tylko przypadku rywalizacja ligowa zakończyła się wynikiem nierozstrzygniętym. Biało-zielonym te trzy punkty bez wątpienia nie przyszły łatwo, co również jest dość charakterystyczne dla naszej rywalizacji z Cleareksem w ostatnich latach – łatwiej o wygraną jest nam w Chorzowie.
Początek meczu to ataki biało-zielonych, tyleż liczne, co nieskuteczne i w zasadzie bez tzw. stuprocentowych sytuacji pod bramką Rafała Krzyśki. Jeszcze mniej pracy miał Bartłomiej Nawrat, może nie było to zupełne „bezrobocie”, ale raczej się nudził, niż zbytnio pocił. Cały mecz wyglądał w wykonaniu naszej drużyny bardzo podobnie – kiedy grali spokojnie, wręcz elegancko, to o sytuacje do zdobycia bramki było dość trudno, kiedy przyśpieszali rozegranie swoich akcji, natychmiast zaczynało się „dziać” na przedpolu chorzowskiego bramkarza. Z ciekawszych sytuacji z pierwszych dziesięciu minut meczu warto wymienić strzał Michala Seidlera w 5. minucie, po którym piłka odbiła się od słupka, czy też idealną okazję Rafała Franza, który jednak z dwóch metrów strzelił zbyt lekko by pokonać R. Krzyśkę. Najlepszy okres gry w wykonaniu gości to ten pomiędzy 9., a 11. minutą. Stworzyli wtedy cztery znakomite okazje do zdobycia prowadzenia. Najpierw kontratak Roberta Gładczaka i jego fatalne zagranie do Sebastiana Leszczaka – obaj chorzowianie byli sami przed B. Nawratem. Następnie pojedynki z naszym bramkarzem przegrali Mikołaj Zastawnik i Wadim Iwanow (dwukrotnie). Celu jednak goście dopięli – na początku 12. minuty celnie z rzutu wolnego uderzył Maciej Mizgajski. Już do końca pierwszej odsłony przewagę mieli bielszczanie, stwarzając kilka świetnych okazji, w nich górą był jednak bramkarz chorzowian. Dopięli swego dopiero tuż przed przerwą – świetnie rozegrany aut, Oleksandr Bondar precyzyjnie do Pawła Budniaka i po pierwszych 20-stu minutach tego bardzo ciekawego meczu mieliśmy remis.
Po zmianie stron okazja dla gości, W. Iwanow trafił w słupek bielskiej bramki. Z czasem ponownie do głosu doszli „rekordziści” by na początku 24. minuty objąć w końcu prowadzenie. Bardzo ładne wyjście spod pressingu, w końcowej fazie zgranie piłki głową przez M. Seidlera i dopełnienie formalności przez Łukasza Biela. Radość trwała niespełna minutę, gigantyczne nieporozumienie między B. Nawratem i M. Seidlerem bezlitośnie wykorzystał R. Gładczak i wszystko zaczęło się niejako od nowa. Na szczęście na drugą asystę popularnego „Jumbo” Seidlera czekaliśmy zaledwie 44. sekundy, a „obdarowanym” ponownie Ł. Biel – 3:2. Zawodnicy z Chorzowa nie składali broni, kilkukrotnie znakomicie interweniował B. Nawrat, raz przed utratą bramki uratowała nas poprzeczka. Ponieważ biało-zieloni nie pozostawali dłużni, to zgromadzeni w hali w Cygańskim Lesie oglądali prawdziwe „meczycho”. Czuć było, że jednobramkowe prowadzenie niekoniecznie musi dać wygraną, bardzo by się przydała czwarta bramka. Nim jednak takowa padła, to wcześniej powody do radości znowu mieli przyjezdni. Po strzale jednego z nich i rykoszecie piłka trafiła do W. Iwanowa, który popisał się przede wszystkim znakomitym refleksem i z bliska doprowadził do wyrównania. Więcej spokoju w „grze nerwów” w ostatnich minutach rywalizacji zachowali „rekordziści”. Najpierw fatalny błąd M. Mizgajskiego i S. Leszczaka, w wyniku którego sami na bramkę R. Krzyśki popędzili Michał Marek i O. Bondar – ten pierwszy asystował, drugi posłał piłkę do bramki i na niespełna cztery minuty przed końcem ponownie prowadzenie Rekordu. Decyzja w chorzowskim obozie – wycofanie bramkarza, ale efekt odwrotny od zamierzonego, bo dwa kolejne trafienia zaliczyli biało-zieloni, przy obu ogromna zasługa B. Nawrata, który celnymi wyrzutami zmusił do błędu zawodników Cleareksu.
Bardzo dobre spotkanie w wykonaniu obu zespołów, było co dzisiaj oglądać, na pewno nikt nie wyszedł z hali zawiedziony. Na pewno cieszą trzy punkty w meczu, którego w Bielsku-Białej jednak się trochę obawiano. Teraz przed naszą drużyną piątkowy mecz w Szczecinie z miejscową Pogonią '04, a potem ponad miesięczna przerwa w ligowych zmaganiach – czas na UEFA Futsal Euro w Słowenii z udziałem reprezentacji Polski.
MH/foto: Paweł Mruczek