Futsal
Włochy – Polska 7:0 (2:0)
Dla obu zespołów był to ostatni sprawdzian przed zbliżającym się turniejem UEFA Futsal Euro 2018.
Włochy – Polska 7:0 (2:0)
Polska: Kałuża (Widuch) – Popławski, Zastawnik, Lutecki, Mikołajewicz, Gładczak, Kubik, Solecki, Cyman, Mizgajski, Wojciechowski, Kriezel, Dewucki
gole: Caldorelli, Lima po 2, Baron, Castagna, Merlim po 1
W Słowenii utytułowany team Italii mieć będzie za rywali ekipę gospodarzy oraz Serbów, biało-czerwoni mierzyć się będą z medalistami poprzednich ME – Rosją i Kazachstanem. Po tygodniowym zgrupowani w Pogorzelicy potyczka w Genzano di Roma miała dać odpowiedź na pytanie o aktualną dyspozycję podopiecznych Błażeja Korczyńskiego.
Przez większą cześć pierwszej partii meczu Polacy prezentowali się bardziej niż przyzwoicie. Nasz zespół starał się wystrzegać błędów w defensywie, co więcej – od czasu do czasu biało-czerwoni próbowali zaatakować gospodarzy tzw. wysokim pressingiem. Oczywiście optyczna przewaga należała do Włochów, a i okazji do zdobycia gola graczom Roberto Menichellego nie brakowało. Przed upływem kwadransa pierwszej połowy parokrotnie wyśmienicie interweniował w bramce „rekordzista” Michał Kałuża, którego do wykazania się kunsztem zmusili Humberto Honorio i Massimo de Luca. Goście próbowali się odgryzać strzałami z dystansu w czym celowali inni z graczy Rekordu – Artur Popławski i Michał Kubik. Niestety w polskich szeregach w końcówce pierwszej połowy ewidentnie spadła koncentracja, bo do przygotowania fizycznego uwag nie można było zgłaszać. Z błędów indywidualnych i zespołowych wzięły się dwa gole Fabricio Calderollego (dwie asysty Julio de Oliveiry). Skądinąd kontratak Włochów przy trafieniu na 2:0 przeprowadzony został w tempie do Pendolino.
Z rzeczy na „F” po przerwie niestety nie dominował futsal, nie finezja, a gra faul. A że nerwy są złym doradcą… Już w 28. minucie nasi reprezentanci wyczerpali limit przewinień. M. Kałuża zdołał nieco później sparować uderzenie z przedłużonego rzutu karnego de Oliveiry, ale nerwowość poczynań biało-czerwonych, wdawanie się niepotrzebne utarczki, natychmiast przełożyły się na ilość popełnionych pomyłek. Tak wytrawni gracze jak m.in. Gabriel Lima, czy Alex Merlim łatwych okazji do zdobycia gola nawet w meczach o towarzyskim charakterze nie zwykli marnować. Widowisko nie zyskało na jakości, za to gospodarze osiągnęli wynik nastrajający optymizmem przed Mistrzostwami. W grze naszych zawodników pewnie niewiele da się już skorygować, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż wystarczy po prostu opanowanie emocji, „ostudzenie głów”, coś co można określić słowem – samodyscypliną.
TP