Futsal
Rekord B-B – Słoneczny Stok Białystok 8:3 (3:2)
Pewna wygrana lidera ekstraklasy futsalu!
Rekord Bielsko-Biała – MOKS Słoneczny Stok Białystok 8:3 (3:2)
1:0 Franz (6. min.)
1:1 Firańczyk (9. min.)
2:1 Bondar (10. min.)
3:1 Marek (11. min.)
3:2 Firańczyk (18. min.)
4:2 Budniak (22. min.)
4:3 Firańczyk (25. min.)
5:3 Kałuża (27. min.)
6:3 Seidler (30. min.)
7:3 Seidler (36. min.)
8:3 Popławski (37. min.)
Rekord: Kałuża (Nawrat) – Kubik, Biel, Seidler, Franz, Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Surmiak, Cichy, Gąsior, Janovsky
Białostoczanie nie liczyli przed spotkaniem z mistrzami kraju na „cuda”, ale jak podkreślił w przedmeczowej opinii grający trener MOKS-u – Adrian Citko, mieli swój plan na konfrontację z Rekordem. Istotnie, dość długo gracze z Podlasia dotrzymywali kroku bielszczanom, ale na to by z równą nieustępliwością nękać biało-zielonych przez 40 minut, po prostu dysponowali zbyt krótką ławką. Do tego jeszcze „słoneczni” stracili kilka goli, które w ogóle nie powinny paść. To może widowiskowe i fajne dla oka kibica, to na pewno daje pole manewru w ofensywie, gdy Norbert Jendruczek włącza się do gry w polu. Bywa, że przynosi oczekiwany efekt – vide cztery gole bramkarza MOKS-u w bieżącym sezonie ligowym. Ale podstawową powinnością bramkarza jest bronić, a w starciu z liderem FE golkiper gości w kilku sytuacjach – delikatnie rzecz ujmując - nie pomógł swojej drużynie. Natomiast bezspornie najjaśniejszą postacią w ekipie Słonecznego Stoku był zdobywca trzech goli – Marcin Firańczyk. 21-latek zaprezentował na bielskim parkiecie instynkt strzelecki na wysokim poziomie.
Tymczasem „rekordziści” długo i wolno wchodzili w to spotkanie. Tak na dobrą sprawę właściwy dla siebie rytm i tempo gry odnaleźli dopiero po przerwie. Kto jednak wie czy kluczowym dla losów i obrazu spotkania nie był gol na 5:3 Michała Kałuży. Sposób w jaki zachował się przy nieudolnej próbie obrony uderzenia spod własnej bramki „rekordzisty” N. Jendruczek mógł podciąć skrzydła przyjezdnym. Obok ośmiu goli i podtrzymania zwycięskiej passy Rekordu, warto słowem wspomnieć o wyjątkowej urody solowej akcji bramkowej Pawła Budniaka oraz dwóch fantastycznych bramkach autorstwa Michala Seidlera. Choćby dla tak magicznych momentów warto oglądać mecze „rekordzistów” z perspektywy trybun hali przy Startowej. Żaden przekaz, telewizyjny czy internetowy, tego nie odda, nie zastąpi.
TP/foto: Paweł Mruczek