Futsal
Gatta Active – Rekord B-B 2:3 (0:1)
Było trudno - to fakt, ale lider Futsal Ekstraklasy nadal jest nie do powstrzymania i notuje 20. zwycięstwo!
Gatta Active Zduńska Wola – Rekord Bielsko-Biała 2:3 (0:1)
0:1 Budniak (3. min.)
1:1 Milewski (26. min.)
1:2 Franz (29. min.)
2:2 Krawczyk (31. min.)
2:3 Popławski (39. min)
Rekord: Nawrat – Popławski, Bondar, Budniak, Franz, Janovsky, Kubik, Seidler, Biel, Marek, Surmiak, Cichy, Gąsior, Kałuża
Biorąc pod uwagę piłkarskie przesądy, to zapewne winnym ewentualnego przerwania zwycięskiej serii biało-zielonych zostałby... klubowy autokar, a dokładnie jego nowa szata graficzna. Tak się bowiem złożyło, że dzień przed ekstraklasowym szczytem nasz klubowy pojazd zdecydowanie zmienił swoje oblicze, a pierwszym po wizerunkowej odmianie kursem, był ten do Zduńskiej Woli.
Już kilka początkowych minut pokazało, że obaj godni siebie rywale, zainteresowani są tylko i wyłącznie kompletem punktów. Od pierwszego gwizdka był to „futsal na tak”, gra w której nie liczą się ofiary, a tylko ten kto wyjdzie z tych zmagań jako zwycięzca. Paradoksalnie, mimo że przy takim sposobie prowadzenia gry, na pierwszy plan winni wysunąć się snajperzy, to jednak cichymi bohaterami okazali się bramkarze – zarówno Dariusz Słowiński, jak i Bartłomiej Nawrat udowodnili, że należą do krajowej elity na tej pozycji – aż można mieć żal, że nie ma statystyk, które podkreślą jak ważny był ich udział w tym spotkaniu.
Otwarcie dla lidera, bo z prezentu obrońców Gatty Active bez problemu skorzystali - Rafał Franz (asystent) i Paweł Budniak, który nie dał szans D. Słowińskiemu na skuteczną interwencję. To była dopiero trzecia minuta meczu, zapewne nikt z widzów zgromadzonych przy Złotej 67 w Zduńskiej Woli nie przypuszczał, że to ostatnia bramka jaką będzie miał okazję zobaczyć w pierwszej części gry. A jednak, mimo naprawdę wielu okazji pod obiema bramkami, wynik meczu do 20. minuty nie uległ już zmianie. Spora w tym zasługa, wspomnianych na wstępie obu bramkarzy, a D. Słowińskiego dwukrotnie dodatkowo wspomogła konstrukcja bramki. Wydaje się, że rezultat z którym oba zespoły schodziły do szatni, był adekwatny do boiskowych wydarzeń w premierowej odsłonie.
Po zmianie stron widowisko jeszcze lepsze. W dodatku, za stwarzanymi sytuacjami poszły w końcu zdobycze bramkowe. W 26. minucie szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy – po mocnym strzale z dystansu Mariusza Milewskiego, zmierzająca finalnie obok bramki piłka, odbiła się od nogi Michała Kubika w taki sposób, że wpadła do bramki obok zaskoczonego B. Nawrata. Odpowiedź bielszczan przyszła trzy minuty później – przy rzucie rożnym sprytniejsi od defensywy gospodarzy okazali się Jan Janovsky (podający) i R. Franz, który z bliska posłał piłkę do siatki – 1:2. Za bramkę na 2:2 dla Daniela Krawczyka - chapeau bas – kwintesencja sprytu i umiejętności tego doświadczonego zawodnika, który w pozycji leżącej przerzucił piłkę nad bielskim bramkarzem. W końcówce wymiana ciosów – były okazje pod jedną i drugą bramką, ale co nierzadkie w futsalu zadecydował stały fragment gry – rzut rożny i perfekcyjny strzał Artura Popławskiego – 2:3 w 39. minucie! Podczas gry z wycofanym bramkarzem, którą natychmiast zaordynował trener Wojciech Sopur, bliżej było do kolejnej bramki dla Rekordu (P. Budniak) niż wyrównania, ale rezultat nie uległ już zmianie.
Po dwóch latach „padła” twierdza w Zduńskiej Woli – tyle czasu musiało upłynąć, by rywale Gatty Active mogli się cieszyć z trzech punktów zdobytych w hali przy Złotej 67. Każda seria ma swój koniec, ta bielska wciąż trawa - to już 20. ligowa wygrana biało-zielonych, ta zduńskowolska właśnie dobiegła końca.
MH/foto: Paweł Mruczek