Futsal
Sezon pamiętny tylko dla bielszczan
Zawodnicy już na wakacjach – koniec sezonu 2017/2018 stał się faktem.
Dwumecz barażowy pomiędzy Gwiazdą Ruda Śląska, a AZS UG Gdańsk był ostatnim akcentem sezonu. Pretendent, co staje się powoli regułą baraży, okazał się zbyt słaby i gdańszczan zobaczymy w przyszłym sezonie Futsal Ekstraklasy.
Jaki był ten sezon? Dla nas wybitny, najlepszy w ponad dwudziestoletniej historii klubu. A dla innych? Można zaryzykować teorię, że...podobny jak poprzedni.
Przede wszystkim nic nie drgnęło na ligowym podium, końcowa kolejność jest identyczna jak przed rokiem. Przed sezonem niektórzy nie widzieli już „starzejącej się” Gatty Active Zduńska Wola na pozycjach medalowych. Rzeczywistość dla nowego-starego wicemistrza okazała się jednak dość przyzwoita. Nie da się nie dostrzec straty punktowej do mistrzowskiego Rekordu, która była zdecydowanie większa niż w rozgrywkach 2016/2017. Trzeba zauważyć również to, że trzeci FC Toruń nie wykorzystał szansy na zdobycie srebrnego medalu, mając wszystko w swoich rękach (nogach) w meczu ostatniej kolejki. A jeszcze w poprzednim sezonie strata torunian do Gatty wynosiła na finiszu aż osiem punktów. Postęp torunian czy słabszy mimo wszystko rok zduńskowolan? I jedno i drugie – pięć więcej zdobytych punktów ekipy Łukasza Żebrowskiego i pięć mniej zdobytych przez Gattę zagwarantowało emocje do końca.
Na pozycji numer 4. status quo – Clearex Chorzów drugi sezon z rzędu zajął tą najmniej lubianą przez wszystkich sportowców. Tym razem jednak do samego końca „deptał po piętach” zarówno Gattcie, jak i drużynie z Grodu Kopernika. To na pewno na plus, postęp był widoczny. Z drugiej jednak strony cieniem na występach tego zespołu położyła się pucharowa wpadka – obrońcy Pucharu Polski nie przystoi mimo wszystko, odpaść z pierwszoligowcem. Na pocieszenie chorzowianom pozostaje fakt, że jako jedyni pokonali w tym sezonie Mistrza Polski, o więcej trzeba postarać się w następnych rozgrywkach.
W Gliwicach mocna „zmiana warty” począwszy od trenerskiej ławki, na której zasiadł Klaudiusz Hirsch, a na rewolucji kadrowej skończywszy. W tabeli na finiszu jedna pozycja wyżej niż przed rokiem, kiedy to Piast zamknął finałową „szóstkę”. Punktowo o trzy „oczka” więcej – patrząc czysto statystycznie trudno więc dostrzec progres.
Tym razem miejsce szóste przypadło w udziale Red Dragons Pniewy. Po wzmocnieniach w zimowym okienku transferowym bardzo udana runda, zakończona awansem do finałowej rozgrywki – brawa. Ogromny minus za postawę w pięciu spotkaniach kończących sezon, przed pierwszym z nich były realne szanse nawet na zdobycie medalu, skończyło się na komplecie porażek w rundzie finałowej.
Tuż pod kreską umieszczoną w połowie tabeli znalazła się szczecińska Pogoń ‘04 Szczecin, jedyny zespół, który w stosunku do poprzedniego sezonu opuścił finałową szóstkę (na rzecz Red Dragons). Sporo zawirowań kadrowych i organizacyjnych w klubie, w efekcie niemal do ostatniej kolejki walka o ligowy byt – z sukcesem. Chociaż tylko dwie pozycje niżej niż przed rokiem to jednak wydaje się, że sportowo zdecydowany regres.
O jedną pozycję w stosunku do ubiegłego sezonu awansował AZS UŚ Katowice, paradoksalnie przy mniejszej o cztery zdobyczy punktowej. Jednym słowem stagnacja, trudno przewidywać by w najbliższych rozgrywkach katowiczanie grali o coś więcej niż utrzymanie. Ale to już z nowym szkoleniowcem na ławce - po dwóch latach pracy z drużyną pożegnał się Paweł Machura.
Za zespołem z Katowic jeden z beniaminków, drugi czyli Lex Kancelaria Słomniki zakończył rywalizację w połowie sezonu. Postawa białostoczan to na pewno pozytyw, lekki powiew świeżości w ostatnich rozgrywkach. Bez spektakularnych transferów, kadrą zbliżoną do tej pierwszoligowej, chwaleni za grę, zdołali sobie zapewnić utrzymanie, w dodatku odnosząc największy sukces w historii klubu, jakim był niewątpliwie awans do ścisłego finału Pucharu Polski.
Na pozycji numer 10. barażowy pewniak czyli AZS UG Gdańsk – także w poprzednich rozgrywkach dopiero dwumecz z pierwszoligowym Constractem Lubawa zapewnił drużynie z Wybrzeża ligowy byt. I taki właśnie jest w tym zespole potencjał – zawieszony gdzieś między pierwszą ligą, a ekstraklasą.
Nie licząc wycofanej z rywalizacji drużyny ze Słomnik ostatnia pozycja w tabeli dla ubiegłorocznego... spadkowicza. Solne Miasto Wieliczka wobec wycofania się przed rozgrywkami Euromastera Głogów otrzymało okazję do rehabilitacji. Nic z tego, ekstraklasa dla tej drużyny to jednak zbyt wysokie progi i przyszły sezon Solne Miasto spędzi w pierwszej lidze. Przynajmniej tak to wygląda na dziś, z drugiej strony proces licencyjny właśnie się rozpoczął...
Rekord Bielsko-Biała – w ramach podsumowania powtórzmy to co już wszyscy wiedzą - spektakularne osiągniecie, jakim było zdobycie wszystkich krajowych trofeów czyli Superpucharu, Pucharu Polski i Mistrzostwa Polski to coś, co powtórzyć będzie bardzo trudno. Niewątpliwie sezon 2018/2019 będzie dla naszej drużyny zdecydowanie trudniejszy. Z drugiej strony chcemy i powinniśmy patrzeć dalej – na horyzoncie, trzeci w historii udział biało-zielonych w Futsal Champions League. Do trzech razy sztuka? Mowa o celu - będzie nim awans do Elite Round tych rozgrywek.
Powyższe wyraźnie pokazuje, że nie był to sezon, który zapadnie w pamięć kibicom na długie lata, oczywiście z wyjątkiem tych z Bielska-Białej. Poziom rozgrywek ani wyższy, ani niższy niż w poprzednich zmaganiach, organizacyjny również. Ale powiedzieć, że było nudno, byłoby przesadą. Z nadzieją na lepsze jutro, czekamy na ligowy start sezonu 2018/2019.
Do zobaczenia...
MH/MŁ