Drużyna kobiet

Drużyna kobiet | 15-10-17

AZS II Wrocław – Rekord B-B 0:6 (0:4)

 

Po „remontadzie” w meczu z SWD i dwutygodniowej przerwie w rozgrywkach bielszczanki gościły we Wrocławiu.

II liga kobiet, gr. śląska

AZS II Wrocław – Rekord Bielsko-Biała 0:6 (0:4)

0:1 Mandla (5. min.)

0:2 Klos (25. min.)

0:3 Chóras (34.min.)

0:4 Moskała (43. min.)

0:5 Marchewka (74. min.)

0:6 Marchewka (80. min.)

Rekord: Kuś (60. Chowaniec) – Skolarz (80. Bułka), Chrząszcz, Polnik, Chóras (40. Bysko), Madeja, Klos (70. Nowacka), Franaszek (46. Marchewka), Mandla (80. Cieślar), Midor (35. Gabzdyl), Moskała 

Różnie na przestrzeni ostatnich sezonów wychodziły „rekordzistkom” spotkania z „akademiczkami” z Wrocławia, z różnymi efektami wracały bielszczanki z miasta nad Odrą. Po niedzielnej konfrontacji zawodniczkom Marcina Trzebuniaka  towarzyszyć powinny same pozytywne odczucia, gdyż podstawy ku temu jak najbardziej są. Są też niestety negatywne strony tego zwycięstwa, ale o tym na końcu. Choć szkoleniowiec naszego zespołu nieco utyskiwał na długotrwały proces wejścia w mecz, to już w 5. minucie spotkania, po podaniu Beaty Madei, do bramki gospodyń trafiła Wioletta Mandla. Właściwy rytm gry odnalazły oraz swoje warunki narzuciły bielskie futbolistki po upływie 15-20 minut. Po rzucie rożnym Katarzyny Moskały prowadzenie podwyższyła Martyna Klos, a gdy po indywidualnej akcji gola na 3:0 zdobyła Anna Chóras, „akademiczki” straciły już wiarę w wywalczenie korzystnego rezultatu. Niejako „na dobicie”, jeszcze przed przerwą, popisową akcję przeprowadziły aktywne od początku spotkania skrzydłowe Rekordu. Obie miały już swoje zapisy w meczowych statystykach, tym razem jednak W. Mandla asystowała, K. Moskała sfinalizowała kolejną, dobrą akcję gości.

Przy czterobramkowym prowadzeniu oraz wymuszonych zmianach w składzie biało-zielone nie forsowały już wysokiego tempa gry. Natomiast nie sposób nie zwrócić uwagi na bardzo dobre trzy kwadranse w wykonaniu Pauliny Marchewki (na górnym zdjęciu), które atakująca Rekordu podkreśliła bramkowym„dwupakiem”. Szczególnej urody było ostatnie trafienie w meczu. Nie dość, że „rekordzistka” oddała strzał z niełatwej pozycji, z narożnika pola karnego, to jeszcze trudnym do wykonania płaskim strzałem zdołała ulokować piłkę przy dalszym słupku bramki.

Radość z wysokiego zwycięstwa zmąciły kontuzje w bielskich szeregach. Dość wspomnieć, iż żadna ze zmian dokonanych w trakcie lub zaraz po pierwszej połowie, nie była podyktowana względami taktycznymi, a problemami zdrowotnymi. Najpoważniej wygląda kontuzja kolana Żanety Midor, w której przypadku konieczne będzie przeprowadzenie drobiazgowych badań. Po „podkręceniu” stawu skokowego plac gry opuściła A. Chóras. Z kolei w starciu z jedną z „akademiczek” ucierpiała Agnieszka Franaszek. Kontynuowanie gry z opuchniętą kością piszczelową nie miało sensu.

Pomeczowa opinia trenera – Marcin Trzebuniak: - Rzeczywiście, w pełni wykorzystaliśmy nasz duży atut – mega-szybkie skrzydła. Jeśli się dysponuje takimi zawodniczkami, to nie pozostaje nic innego, jak tylko to wykorzystać. Martwią natomiast kontuzje w zespole. Przy nich awaria klubowego autokaru jest tylko małą uciążliwością.  

TP/foto: Paweł Mruczek