SMS
Z trenerskiej ławki – Tomasz Skowroński
Przyznajemy szczerze – nie o wszystkich klubowych rocznicach pamiętamy, ale od czego mamy kolejnego bohatera naszego nowego cyklu trenerskich pogawędek – Tomasza Skowrońskiego?
Poprowadziłeś w miniony weekend trzy różne ekipy Rekordu, wspólnym mianownikiem dla tych występów okazały się …. remisowe wyniki. Zakładam jednak, że remis remisowi nierówny, zacznijmy więc od sobotniego meczu w Gliwicach, nominalnie „Twoich”, pierwszoligowych trampkarzy młodszych.
- Owszem, to był bardzo pracowity weekend i wspominając sobotnio-niedzielne mecze idealnie pasuje tu określenie „remis remisowy nierówny”. Wiedzieliśmy, że mecz z gliwickim Piastem nie będzie łatwy. Drużyna beniaminka w minione wakacje przeprowadziła podobny proces selekcji do siódmej klasy jak my. Mieliśmy również taki sam bilans trzech zwycięstw i jedną porażkę. Zarówno nasza drużyna jak i Piast strzelają w tej lidze dużo bramek. Po pierwszych pięciu minutach widać było, że ten mecz będzie stał na wysokim poziomie. I tak też było, czego nie omieszkała docenić również trójka sędziowska. W komentarzu pomeczowym wspomniałem o angielskim futbolu. Ilość zwrotów akcji i tworzonych sytuacji bramkowych oraz ich częstotliwość sprawiała, że bramkarze obu drużyn mieli pełne ręce roboty. Przegrywając 0:2 strzeliliśmy dwie nietuzinkowej urody bramki, które raczej ciężko będzie powtórzyć, a druga z nich padła już w doliczonym czasie. Finalny remis uważam za jak najbardziej sprawiedliwy.
W niedzielę zastąpiłeś na ławce trenerskiej nieobecnego-usprawiedliwionego Marcina Trzebuniaka. Nie wierzę, że przed spotkaniem kobiecej II ligi z KKS Zabrze nie zakręciła się łezka w oku…
- Na pytanie zadane przez Marcina czy zastąpię go w meczu nie zastanawiałem się nawet sekundy tym bardziej, że ten mecz nie kolidował z spotkaniami drużyn, które aktualnie prowadzę. Czy zakręciła się łezka w oku? Nie, bo wszystkie wylałem na czerwcowym zakończeniu sezonu (śmiech). Co do meczu i remisu, którym się zakończył - byłem niemniej wściekły od zawodniczek z końcowego rezultatu. Pierwszą połowę zostawmy bo była jałowa, nic ciekawego i też skończyła się 0:0. W drugiej połowie, kiedy ruszyliśmy do przodu to sądziłem, że żadna siła nas nie zatrzyma. Strzeliliśmy dwa gole i mieliśmy mecz w pełni pod kontrolą, a tu nagle w krótkim czasie trafiły się dwa tak krytyczne kiksy, uciekły nam przez to dwa punkty. W tym przypadku remis 2:2 jest niestety porażką.
No, a niedzielę kończyłeś premierowym meczem ligowym absolutnych debiutantek – juniorek młodszych Rekordu.
-Tak, to był absolutny debiut. Nigdy wcześniej nie wybiegła na duże boisko żadna inna kobieca drużyna Rekordu, niż seniorska. Tak było do dnia 17 września 2017 roku. 20 września ten zespół będzie obchodzi pierwszą rocznicę istnienia. Powstał w celu wyłącznie szkoleniowym. Wraz z Agnieszką Franaszek i Kasią Moskałą ciekawi byliśmy jaki będzie oddźwięk, a tu proszę... trzy dni przed rocznicą dziewczyny zagrały swój pierwszy oficjalny mecz ligowy! Z remisu 1:1 jestem bardzo, bardzo zadowolony, a najbardziej mnie cieszy to jak nasz zespół pięknie się zaprezentował w tej wyjątkowo deszczowej aurze. Cel dla którego zgłosiliśmy ten zespół w lidze jest bardzo prosty: stwarzamy dziewczynom możliwość dalszego rozwijania się. Mieliśmy trzy możliwości: albo grać w lidze seniorskiej, gdzie większość dziewczyn nie mogłaby brać udziału z racji zbyt młodego wieku, albo nie grać nigdzie lub też zgłosić się właśnie do tej ligi, w której rocznikiem wiodącym jest rocznik 2002, a my z tego rocznika mamy dokładnie dwie zawodniczki. Mam na myśli naszą kapitan - Marysię Paszek i strzelczynię pierwszej bramki w historii - Dominikę Byrdy. Najwięcej zawodniczek w tej grupie urodziło się w 2004 roku (połowa zespołu). Skupiamy się wyłącznie na grze i jej jakości. To ma być nauka. Wynik jest sprawą absolutnie drugorzędną. Owoce będziemy zbierać później. Fakt, że w pierwszym meczu zdobyliśmy pierwsze ligowe punkty - już pierwsze owoce są, ale mnie szalenie cieszy to, jak dziewczyny zaprezentowały się w swoim debiucie. 20 września ta drużyna obchodzi swój roczek, a kobieca piłka w naszym klubie ma rocznicę 10 lat istnienia! Właśnie we wrześniu 2007 roku została powołana sekcja żeńska. Od tamtej pory po dziś dzień w drużynie są dwie zawodniczki: kapitan drużyny Monika Chrząszcz i Nikolina Cwajna, którym serdecznie gratuluję wytrwałości i pasji! Ta dwójka przeżyła wszystkich trenerów sekcji kobiecej w tym klubie, a było ich dokładnie sześciu, łącznie ze mną (śmiech)
Chyba nie masz kłopotu z wyborem wydarzenia weekendu z udziałem dowolnie wybranej drużyny Rekordu?
- Oczywiście, że Superpuchar! Tylko ze względu na obowiązki trenerskie nie pojechałem do Siemianowic Śląskich. Bardzo się cieszę, że nasz futsalowy zespół zdobył pierwszy diament do korony w sezonie, i to w takim stylu! Wynik 5:0 w futsalowym klasyku z Cleareksem napawa bardzo pozytywnie przed inauguracją sezonu... z Cleareksem.
Czy w następny weekend będziesz równie zaharowanym trenerem?
- W następny weekend w sobotę i niedzielę planuję wyjazd w góry... W sobotę mecz w Istebnej z juniorkami, a w niedzielę mecz „Na Górce” chłopców z rocznika 2004 z Zagłębiem Sosnowiec, więc weekend „prawdziwie górski” (śmiech).
TP/foto: Paweł Mruczek