W tym meczu wakacyjna była tylko aura, bo tempo i jakość gry, niczym w środku sezonu.

Rekord Bielsko-Biała (III liga) – Rekord Bielsko-Biała (Futsal Ekstraklasa) 3:2 (2:0)

1:0 Sobik (7. min.)

2:0 Solorzano (31. min.)

3:0 Madzia (53. min.)

3:1 Kubik (56. min.)

3:2 Biel (65. min., z rzutu karnego)

grano 2 x 35 minut

Rekord (III liga): Żerdka – Gaudyn, Rucki, Bojdys, Dudek, Żołna, Nagi, Hilbrycht, Ogrocki, Solorzano, Sobik oraz Góra, T. Franusik, Madzia, Jaroszek, Niemczyk, M. Franusik, Szędzielarz, Profic, Kubica, Czernek, Hałat

Rekord (FE): Kałuża – Popławski, Janovsky, Gąsior, Biel, Marek, Surmiak, Budniak, Kubik, Bondar, Seidler oraz Nawrat, Cichy, Szłapa

Pokazu tak otwartego, ofensywnego futbolu nie widziano na stadionie w Cygańskim Lesie już od dawna. Mimo niemiłosiernego upału oba zespoły włożyły w ten mecz maksimum zaangażowania. Wprawdzie to tylko towarzyska potyczka, ale o niebagatelną stawkę – Puchar Rekordu, od tego sezonu nazywanego „Kratą Prezesa”. Pominąwszy detaliczny opis spotkania, poszczególnych akcji i goli, zwróćmy uwagę na kilka zdarzeń. Najzabawniejszy moment? Gdy oba zespołu mobilizowały się przed pierwszym gwizdkiem sędziego okrzykiem „kto wygra mecz - Rekord!”. Pierwszy faul w meczu? Michal Seidler powalający kapitana futbolistów – Dariusza Ruckiego. Pierwszy strzał (niecelny) – Dawida Ogrockiego z 3. minuty spotkania. Pierwszy gol, nie bez winy Łukasza Biela, autorstwa Marka Sobika, po asyście Damiana Hilbrychta. Najbardziej „zarobiony człowiek” meczu? Ponad wszelką wątpliwość Michał Kałuża, który zaliczył mnóstwo udanych interwencji w bramce futsalowców, w środku lata forma już reprezentacyjna. Tytuł pechowca meczu? Ten dzielimy na dwóch graczy III-ligowców - Michała Czernka za brak szczęścia pod bramką rywali i cztery niewykorzystane okazje oraz Marka Profica za dwa trafienia w poprzeczkę i jeden strzał w słupek, tylko w jednej połowie spotkania. Najlepszym technikiem meczu wybieramy Andrzeja Szłapę, który tak „zaczarował” obronę futbolistów w 65. minucie, że III-ligowi defensorzy nie widzieli innego wyjścia, jak tylko faul w polu karnym. Bardzo pewnym egzekutorem „jedenastki” był Ł. Biel, który tym samym zaznaczył swój udział przy pierwszej i ostatniej bramce tego arcyciekawego spotkania. I wreszcie gol meczu – naszym zdaniem efektowne uderzenie głową Ronalda Solorzano na 2:0, po dośrodkowaniu Jana Dudka.

Już ostrzymy sobie zęby na rewanżową potyczkę w hali przy Startowej, już zimową porą.

TP/foto: Marek Łękawa