Futsal

Futsal | 26-09-17

Polska – Węgry 6:4 (2:2)

Po 17-letniej przerwie Polacy pojadą na turniej UEFA Futsal Euro 2018, biało-czerwoni po fantastycznym meczu zameldują się w Słowenii .

Polska – Węgry 6:4 (2:2)

1:0 Franz (6. min.)

2:0 Franz (6. min.)

2:1 Horvath (8. min.)

2:2 Droth (14. min.)

3:2 Wojciechowski (27. min.)

4:2 Kubik (32. min.)

5:2 Kubik (34. min.)

6:2 Solecki (36. min.)

6:3 Hossu (36. min.)

6:4 Droth (40. min.)

Polska: Kałuża – Kriezel, Zastawnik, Lutecki, Mikołajewicz, Gładczak, Solecki, Kubik, Franz, Mizgajski, Wojciechowski, Dewucki

Pierwsza odsłona barażowego rewanżu była istnym horrorem. To było jak przejazd rollercoasterem lub jazda bez „trzymanki”. Po dwóch golach Rafała Franza, strzelonych w odstępie tylko jedenastu sekund, biało-czerwoni odrobili straty z Miszkolca z minimalną nawiązką. „Rekordzista” w doskonały sposób wykończył akcje zainicjowane przez Roberta Gładczaka oraz Dominika Soleckiego. Przy dwubramkowym prowadzeniu gospodarze zwolnili wysokie wcześniej tempo gry, dali oddech „ogłuszonym” ciosami Madziarom. Ci pomału rozkręcając się bezlitośnie wykorzystali mnożące się w szeregach gospodarzy błędy. W grze podopiecznych Andrzeja Biangi nie było już tej pasji i determinacji z początkowej fazy potyczki. Wpierw Norbert Horvath skorzystał na nieporozumienia Tomasza Luteckiego z R. Gładczakiem, przy drugim golu zawinił Michał Kałuża, źle wyprowadzając atak z głębi pola. 19-letniego „rekordzistę” łatwo pokonał Zoltan Droth. Skądinąd gra w bramce bielskiego golkipera nie budziła najmniejszych zastrzeżeń, w drugiej partii typowym dla siebie spokojem interwencji, wręcz rozbrajał rywali. Krew w żyłach kibiców zastygła, gdy tuż przed upływem 18. minuty spotkania drugą już żółtą kartką upomniany został bohater pierwszych fragmentów meczu – R. Franz. Polacy nie dosyć, że heroicznie przetrzymali 120 sekund gry w liczebnym osłabieniu, to jeszcze na samym finiszu mogli wyjść na prowadzenie. Marcin Mikołajewicz zaprzepaścił okazję sam na sam z bramkarzem Węgrów, a Mikołaj Zastawnik huknął w spojenie słupka z poprzeczką.

Na drugą połowę spotkania Polacy nie wyszli ze zwieszonymi głowami. To znów był walczący i zdeterminowany team. Przez długi czas motorem napędowym gry gospodarzy był duet: Michał KubikSebastian Wojciechowski. Zasługą tej dwójki był gol na 3:2, gol  z gatunku – „coś z niczego”. Śmiało również można uciec się do takiego określenia, gdy wspomnieć sytuację z 24. minuty, w której tylko w jednej akcji M.  Mikołajewicz przymierzył w słupek, a po poprawce D. Soleckiego piłka odbiła się od poprzeczki. Jeśli komuś po takich zagraniach emocji było mało…to później ich dawkę otrzymał, aż w nadmiarze. Przez koszalińską halę przetoczyło się biało-czerwone „tsunami”. Dający awans gol na 4:2 był dziełem trzeciego z graczy mistrza Polski – M. Kubika, Nieco później los R. Franza podzielił w ekipie gości Tibor Komaromi, ale nasi reprezentanci nie byli tak pobłażliwi jak oponenci. Mocnym uderzeniem w długi róg bramki popularny „Siwy” podwyższył prowadzenie na 5:2. A później? Było jeszcze ciekawiej. Odnotujmy tylko uderzenie Z. Drotha w poprzeczkę z 35. minuty, gol D. Soleckiego do pustej bramki gości,  przestrzelony przedłużony rzut karny Macieja Mizgajskiego i trafienie w słupek Tomasza Kriezela, przy grze Madziarów z lotnym bramkarzem. Na 25 sekund przed końcową syreną wynik spotkania zamknął niezawodny Z. Droth.

Niesamowita dramaturgia i wielkie emocje towarzyszyły temu spotkaniu, jednak wszystko dobre, co dobrze się kończy. Biało-czerwoni w wybornym stylu wygrali rewanż z Węgrami i zapewnili sobie udział w przyszłorocznych, styczniowo-lutowych Mistrzostwach Europy w Lublanie. Co nas, sympatyków Rekordu szczególnie cieszy, to niekwestionowany wkład zawodników mistrza Polski w to historyczne zwycięstwo i awans.

Michał Kałuża, Rafał Franz, Michał Kubik – brawo Wy! Brawo wszyscy biało-czerwoni!

PS.

Mimo pięknej walki i dwóch trafień Michala Seidlera Czesi nie odrobili strat (3:4), remisując na wyjeździe z Serbami 4:4. Sztuka udanego rewanżu powiodła się za to Rumunom, którzy ograli Gruzinów na ich terenie 7:4. Natomiast sprawcami sensacji na skalę europejską stali się reprezentacji Francji, którzy pokonali w Dubrowniku wyżej notowaną w rankingach Chorwację 5:4. Losowanie składu grup eliminacyjnych przyszłorocznego UEFA Futsal Euro odbędzie się już w najbliższy piątek, o godz. 12:00, w szwajcarskim Nyonie. Podział na tzw. koszyki przedstawia się następująco:

  1. Słowenia (gospodarz), Hiszpania (obrońca tytułu), Portugalia, Rosja
  2. Włochy, Ukraina, Azerbejdżan, Kazachstan
  3. Serbia, Rumunia, Polska, Francja

TP/foto-: J. Żmijewska