Futsal

Futsal | 12-04-18

Nasz człowiek w FC Barcelonie

 

Jeśli się uczyć, to od najlepszych! Kilka pracowitych, owocnych dni w Barcelonie spędził Piotr Szymura, członek zarządu klubu i szkoleniowiec futsalowej młodzieży Rekordu.

 

Kilka tygodni temu w Madrycie, w tym na meczu Realu z Gironą, obecny był prezes Rekordu, teraz Ty gościłeś w Barcelonie i widziałeś „na żywo” spotkanie Blaugrany z Levante – przypadek, czy szerszy kontekst, a może ukrywana dotąd rywalizacja rodzinna o podłożu kibicowskim?

- Zdecydowanie jest to przypadek. Mój wyjazd do Barcelony był od dawna planowany, a wyjazd Taty był związany z prezentem urodzinowym, który otrzymał. Zawsze chciał zobaczyć mecz Realu Madryt na żywo i akurat nadarzyła się taka okazja. Ale wiem po naszych rozmowach, że zarówno tak jak ja, podczas wizyty podpatrywał wszystko, co w tak wielkim klubie się dzieje.

Całkiem na serio – spędziłeś w stolicy Katalonii kilka pracowitych dni, opowiedz: co widziałeś, kogo poznałeś?

- Moja wizyta była związana z osobą Miguela Andrésa Moreno (na górnym zdjęciu) - II trenera futsalowej Barcelony. Osoby bardzo nietuzinkowej. Miguel pracował w takich klubach jak Inter Movistar, Playas de Castelon, Dina Moskwa. Współpracował też z drużynami w Stanach Zjednoczonych oraz z reprezentacjami Hiszpanii i Holandii. Poznaliśmy się na lotnisku po losowaniu UEFA Futsal Cup. Miguel, jak to bywa w przypadku takich osób, jest bardzo otwarty i pokazał mi funkcjonowanie jednego z największych klubów świata „od kuchni”. Byłem na meczach futsalowej Barcelony, zespołu rezerw oraz U-18. Widziałem mecz La Liga z Levante. Zwiedziłem szkołę La Masia i cały ośrodek treningowy FC Barcelony. Byłem w szatniach, gabinetach medycznych, siłowniach... wszędzie :)

Mecz futsalowej Barcelony, jako wydarzenie, jako widowisko, poziom sportowy, organizacyjny aspekt przedsięwzięcia ….

- Tutaj był chyba największy przeskok. Miguel żałował, że akurat grają z mało atrakcyjnym przeciwnikiem (Peniscola), i że na meczu będzie tylko... 3000 ludzi. Mimo to, wszystko wywarło na mnie duże wrażenie. To naprawdę jest wydarzenie. Otoczka meczu, wszędzie obecne kamery, doping itp. - tego (jeszcze) w Polsce nie ma.

Koszula ciału najbliższa, czyli młodzieżowy futsal w barcelońskim klubie?

- Widziałem w akcji drużyny U-20 i do lat 18-stu. Drużyna 20-latków, podobnie jak u nas, jest de facto drugim zespołem. Co istotne w pełni profesjonalnym. Zawodnicy, którzy kończą 20 lat albo trafiają do pierwszej drużyny - o co jest niezwykle trudno - albo są wypożyczani. Drużyna U-18 to zawodnicy, którzy są związani ze szkółką futsalową Barcelony. La Masia to bowiem szkoła, gdzie trenują zarówno młodzi piłkarze, jak i futsalowcy, piłkarze ręczni i koszykarze.

Czy my – Rekord, jesteśmy o lata świetlne za Katalończykami, czy też już pewne wzorce stosujemy w futsalowym szkoleniu młodzieży?

- Właśnie to co jest najbardziej pozytywne po tej wizycie, to fakt, że nie jest to inny świat. Jest lepszy, nie ma co ukrywać. Tak jest zarówno pod względem organizacyjnym oraz sportowym. Ale spokojnie z Miguelem złapaliśmy wspólny język. Mamy podobne, może jedynie w innej skali pomysły, ale i problemy. Co rzuca się najbardziej w oczy, to pełny profesjonalizm. Najbardziej widać to po sztabach szkoleniowo-organizacyjnych. Wokół 15-osobowej kadry futsalowej „jedynki” Barcelony pracuje dziesięć osób. W drugiej drużynie jest to pięć osób. To przekłada się na dużo większą intensywność treningów oraz samej ich otoczki, np. analiz meczowych.

Jaki element, jakie elementy możliwy są do wprowadzenia w klubowym modelu szkolenia od zaraz lub w nieodległej przyszłości?

- Myślę, że jest to szereg mniejszych lub większych rzeczy. Ale już w pierwszej rozmowie Miguel powiedział mi, żebym się inspirował, a nie kopiował. Każdy klub jest inny. Ciężko wprost porównywać się z FC Barceloną, która jest głównym symbolem bogatego, 5-milionowego regionu jakim jest Katalonia. Mam przygotowaną prezentację podsumowującą moją wizytę. Chciałbym ją przedstawić klubowym trenerom i działaczom i wspólnie zastanowić się nad tym co możemy wprowadzić „na już”. Ale na pewno wiem, w którą stronę powinniśmy zmierzać.

TP