Futsal

Futsal | 25-05-18

Rekord B-B – Gatta Active Zduńska Wola 3:2 (3:1)

 Koniec wieńczy dzieło, futsalowcy Rekordu i Gatty Active rozgrzali emocjami widownię hali "Pod Dębowcem".

Rekord Bielsko-Biała – Gatta Active Zduńska Wola 3:2 (3:1)

1:0 Budniak (3.min.)

2:0 Biel (7. min. ) 

3:0 Marek (11. min.) 

3:1 Milewski (15. min.) 

3:2 Olczak (28. min) 

Rekord: Nawrat (Kałuża) – Janovsky, Kubik, Seidler, Biel, Popławski, Bondar, Budniak, Marek, Surmiak, Gąsior, Cichy, Franz

Ostatni akt sezonu z formalnego punktu widzenia miał bardzo istotne znaczenie dla zduńskowolan. Wygrywając lub przynajmniej remisując, gracze Gatty Active gwarantowali sobie obronę tytułu wicemistrzowskiego oraz srebrne medale. Tymczasem pierwszy kwadrans spotkania upłynął pod znakiem wyraźniej przewagi gospodarzy. Mimo czteroletniej przerwy w występach w hali „Pod Dębowcem”, biało-zieloni czuli się w niej, niczym stali bywalcy, albo nawet „domownicy”. Podopieczni Marcina Stanisławskiego i Wojciecha Sopura – przeciwnie, jacyś apatyczni, bez tempa w grze, jakby - od przypadku do przypadku. Zaskakującym uderzeniem z dystansu wynik potyczki otworzył Paweł Budniak. Trafienie Łukasza Biela było ogromną zasługą fenomenalnie dryblującego prawą stroną Michała Kubika. Natomiast gol na 3:0 padł po akcji, w której ludzkie oko z trudem wyłapało: kto, do kogo i kiedy, w jakim momencie. Finalnie Ł. Biel optymalnym dograniem obsłużył Michała Marka, który w efektowny sposób ulokował piłkę pod poprzeczką bramki.

I tu chyba bielszczanie uwierzyli, że ekipa ze Zduńskiej Woli zaraz wywiesi białą flagę. Już wcześniej parokrotnie Bartłomiej Nawrat ratował skórę „rekordzistom” świetnymi interwencjami. A tymczasem końcówce pierwszej odsłony bramkarz Rekordu niemal „trzymał wynik”, ale gdy bielszczanie pogubili krycie nie był w stanie obronić uderzenia Mariusza Milewskiego. To trafienie było dla gości, niczym podanie butli z tlenem na wysokości kilku tysięcy metrów nad poziomem morza.

Po przerwie zduńskowolanie natarli z furią, ale i z widocznym pomysłem na bielską defensywę. Michał Marciniak z Danielem Krawczykiem niemiłosiernie ostrzeliwali bramkę strzeżoną już przez Michała Kałużę. Dwoił się i troił na placu gry wszędobylski Michał Szymczak - bez skutku. 20-latek swoją postawą, podobnie jak wcześniej B. Nawrat, w pełni uzasadnił wybór selekcjonera – Błażej Korczyńskiego, w kontekście obsady bramki biało-czerwonych przed towarzyskim dwumeczem z Anglią na początku czerwca. Momentów, gdy gracze Gatty Active z niedowierzaniem łapali się za głowy nie brakowało. Gwoli sprawiedliwości, bez fantastycznej gry vis ‘a vis bielskich golkiperów – Dariusza Słowińskiego, wynik zostałby „zamknięty” na długo przed końcową syreną. Tymczasem po golu Mateusza Olczaka, zdobytym w ogromnym zamieszaniu w polu karnym, rozgorzała walka na całego. Aby odtworzyć wydarzenia ostatnich minut meczu potrzebna byłby sprawność stenotypistki. W każdym razie „działo się” na każdym metrze kwadratowym boiska. W końcowych sekwencjach szkoleniowcy Gatty Active zadysponowali grę z lotnym bramkarzem, ale bielski mur obronny pozostał szczelny do końca. 25. zwycięstwo bielszczan w sezonie stało się faktem. Stało się to w sposób jak najbardziej zasłużony, i brawo! Ale za jakość widowiska brawa należą się także futsalowcom ze Zduńskiej Woli. To także ich zasługa, że znacząco ponad tysięczna (oczywiście głównie z Bielska-Białej, ale i ze Zduńskiej Woli, Żywiecczyzny, Śląska Cieszyńskiego oraz …Słowacji) miała się czym emocjonować i kibicować.

A potem była już wielka feta, koronacja mistrzów, ale o tym już kiedy indziej i w innej formie.

TP/foto: PM

PS. Szacunek dla całej ekipy Gatty Active Zduńska Wola za mistrzowski szpaler!