Drużyna kobiet

Drużyna kobiet | 30-09-17

Rekord B-B – SWD Wodzisław Śl. 4:3 (1:3) + wideo

Horror z happy end’em? To chyba najwłaściwsze określenie tego spotkania.

Koniec września, a bielszczanki rozegrały dopiero czwarte spotkanie w bieżącym sezonie. Zresztą całe rozgrywki II ligi kobiet w grupie śląskiej toczą się w nieśpiesznym tempie, co powinno zmienić się już wkrótce. Tymczasem dziś czwarte w ligowej tabeli „rekordzistki” gościły na Startowej siódmą w klasyfikacji drużynę – SWD Wodzisław Śląski.

Rekord Bielsko-Biała – SWD Wodzisław Śląski 4:3 (1:3)

0:1 Kelner (12. min.)

0:2 Gałuszka (28. min., z rzutu karnego)

0:3 Kelner (35. min.)

1:3 Moskała (44. min.)

2:3 Franaszek (80. min., z rzutu karnego)

3:3 Mandla (83. min.)

4:3 Midor (90+3)

Rekord: Kuś – Mandla, Bysko, Skolarz, Chóras (78. Marchewka), Madeja, Franaszek, Nowacka, Moskała (46. Chrząszcz), Klos (55. Gabzdyl), Midor

Sam mecz można określić na dwa, równie banalne sposoby – kobieta zmienną jest albo podróż z piekła do nieba. O pierwszej odsłonie spotkania gospodynie zapewne wolałyby zapomnieć. Przez trzy kwadranse nie układało się  w ich grze niemal nic. Apatyczne, bez zwykłej dla siebie dynamiki, „rekordzistki” stanowiły długimi fragmentami tło dla żwawych i dążących do celu relatywnie prostymi, ale skutecznymi środkami wodzisławianek. W ich szeregach doskonale prezentowały się napędzające ofensywę SWD Katarzyna Kelner i Agnieszka Gałuszka. Obie rosłe zawodniczki nie miały kłopotów ze sforsowaniem eksperymentalnie zestawionej obrony Rekordu. Gdy po 35. minutach spotkania na tablicy widniał rezultat 0:3 mało kto wierzył w metamorfozę podopiecznych Marcina Trzebuniaka. Sam szkoleniowiec gospodyń szczerze wyznał w pomeczowym komentarzu, iż czegoś podobnego, jak to co zdarzyło się na dystansie całego spotkania, nigdy wcześniej nie przeżył. Światełkiem nadziei w tunelu był gol zdobyty pod koniec pierwszej części przez Katarzynę Moskałę, strzelony w typowym dla skrzydłowej stylu, po błyskawicznym starcie do prostopadłego podania i  wykorzystaniu sytuacji sam na sam z bramkarką.

W drugiej partii gra biało-zielonych była klasycznym biciem głową o wodzisławski mur. Nie znaczy to jednak wcale, że piłkarki SWD ograniczały się wyłącznie do głębokiej defensywy. Przyjezdne wyprowadziły kilka bardzo groźnych kontrataków, tyle że bielskie szeregi znacząco wzmocniła swoim wejściem po przerwie, Monika Chrząszcz. Nominalna kapitan Rekordu, poukładała „wszystkie klocki” w defensywie we właściwy sposób. A w ataku? Cóż, jakakolwiek taktyka zeszła na drugi plan. Ot po prostu, wszystkie siły i środki zaangażowane zostały w walkę i parcie do przodu. Na efekty trzeba było jednak długo poczekać. W 80. minucie sfaulowana w polu karnym została Agnieszka Franaszek, która nie zrejterowała przed rolą egzekutorki rzutu karnego. Po jej celnym, mocnym uderzeniu, bielszczanki zdobyły bramkę kontaktową. 180 sekund później Wioletta Mandla celnym trafieniem w długi róg zmusiła Anitę Buchtę do kapitulacji. Tyle samo pochwał co zdobywczyni wyrównującej bramki należy się Wiktorii Gabzdyl za wyborną asystę. Gdy zegar wskazywał już 93. minutę spotkania fenomenalną, solową akcją popisała się Żaneta Midor. To w jakim stylu zakręciła wodzisławską defensywą i jak efektownym uderzeniem zdobyła gola na wagę trzech punktów, zasługuje na burzę oklasków. Taką zresztą „rekordzistka” od publiczności otrzymała.

A jak to wyglądało zobaczcie poniżej w naszym filmowym skrócie. 

 

TP/foto: Paweł Mruczek