Piłka nożna

Piłka nożna | 26-07-17

Rekord B-B – Beskid Skoczów 6:1 (3:1)

Czwartoligowiec ze Skoczowa jest stałym i wypróbowanym sparingpartnerem dla biało-zielonych.

Latem ubiegłego roku bielszczanie pokonali ówczesnego beniaminka IV ligi śląskiej 5:2, w zimowej grze kontrolnej trzecioligowcy wygrali 3:1. Podopieczni Mirosława Szymury zakończyli sezon ligowy w grupie 2. na dziesiątej pozycji.

Rekord Bielsko-Biała – Beskid Skoczów 6:1 (3:1)

1:0 Sobik (10. min.)

2:0 Hilbrycht (32. min.)

3:0 Hilbrycht (36. min.)

3:1 Grześ (37. min., z rzutu karnego)

4;1 Sobik (55. min.)

5:1 Hilbrycht (74. min.)

6:1 Hilbrycht (86. min.)

Rekord: Góra – Gaudyn, Profic, Bojdys, Dudek, Ogrocki, Nagi, Szędzielarz, Sobik, Kubica, Hilbrycht oraz Żerdka, Rucki, Żołna, Czernek, T. Franusik, M. Franusik, Madzia

Od sobotniego 1:6 z II-ligowym GKS-em 1962 Jastrzębie, po środowe 6:1 z czwartoligowym Beskidem – istna huśtawka nastrojów w bielskim obozie. Dogłębną analizę obu występów „rekordzistów” pozostawmy szkoleniowcom, my skwitujmy to w ten sposób – prawda o aktualnej dyspozycji biało-zielonych leży gdzieś po środku.

Pierwsze minuty sparingu rozgrywanego w Dankowicach nie zapowiadały wygranej bielszczan w tak wysokich rozmiarach. Skoczowianie zaczęli mecz mocno, agresywnie i atakując trzecioligowców już na ich połowie. Parokrotnie na próbę wystawiony został strzegący bramki Paweł Góra. Jeszcze po golu na 1:0 Marka Sobika (po ładnym, płaskim uderzeniu w długi róg bramki) skoczowianie starali się równoważyć w polu rosnącą przewagę Rekordu. Sygnałem ostrzegawczym dla Beskidu była okazja Dawida Ogrockiego z 22. minuty, który już ominął skoczowskiego golkipera, ale z kąta przymierzył w słupek. Od tego momenty rozpoczęły się dla czwartoligowców tylko chwile „trwogi i męki” przerwane celnym uderzeniem z rzutu karnego Michała Grzesia. Wcześniej dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Damian Hilbrycht, który przy bramce na 2;0 doskonale znalazł się w zamieszaniu po rzucie różnym, a przy kolejnym trafieniu wykorzystał banalny błąd (zbyt krótkie wybicie piłki) bramkarza rywali.

Małym aktem odwagi skoczowian była szarża M. Grzesia z 54. minuty zakończona udaną interwencją Krzysztofa Żerdki, tyle że niemal natychmiast i bramkowo odpowiedział M. Sobik. Przy stanie 1:4 ze skoczowian najwyraźniej uszło już powietrze, a za zmianami w składzie nie szła w parze poprawa jakości. Natomiast bielszczanie łatwo i szybko zyskiwali teren, co w konsekwencji musiał skończyć się kolejnymi zdobyczami. Znakomicie dysponowany tego dnia D. Hilbrycht dorzucił do kolekcji kolejne dwa gole, po asystach Mikołaja Franusika i Kamila Żołny. „Rekordziści” mogli w tej fazie spotkania wręcz imponować różnorodnymi formami ataku, a w poczynaniach defensywnych trudno się czegokolwiek czepiać.

TP/foto-archiwum (z meczu Rekord -  Beskid): PM