Piłka nożna
Falubaz Zielona Góra - Rekord B-B 1:1 (0:0) + wideo
I znów w Zielonej Górze wygrana wymknęła się z rąk „rekordzistom” w końcówce spotkania.
Falubaz Zielona Góra - Rekord Bielsko-Biała 1:1 (0:0)
0:1 Sobik (70. min.)
1:1 Babij (90. min.)
Falubaz: Budzyński - Ostrowski, Górski, Siebert, Cipior (50. Droszczak), Malecki (46. Mycan), Kochanowski (50. Athenstad), Babij, Ekwueme, Kobusiński, Borys
Rekord: Żerdka - Gaudyn, Rucki, Madzia, Żołna, Ogrocki (73. Czernek), Nagi, Hilbrycht, Sobik, Kubica (61. Solorzano), Hałat (85. Szędzielarz)
Żółte kartki: Górski ('78) - Madzia ('7), Nagi ('62)
Sędzia: Łężny (Opolski ZPN)
W marcu br., w meczu rundy wiosennej ubiegłego sezonu, bielszczanie prowadzili na stadionie przy Sulechowskiej już 3:1 i mieli kilka szans na podwyższenie wyniku. Skończyło się podziałem punktów po remisie 3:3, o którym zadecydowały gole strzelone przez graczy Falubazu w końcowych fragmentach tamtego meczu. Nie dziwi, że w świadomości „rekordzistów” pozostała mała zadra po łatwo straconych wówczas bramkach i punktach. Inną motywacją dla biało-zielonych miał być próba rehabilitacji za „domową” porażkę z Pniówkiem sprzed tygodnia.
Tymczasem przez trzy kwadranse pierwszej odsłony kibice obejrzeli niezbyt frapujące, czy emocjonujące widowisko. Sporo było gry zachowawczej, dużo biegania (czym zaimponować mogli miejscowi), ale niewiele konkretów w okolicach obu pól karnych. Najkrócej – dużo dymu, mało ognia.
Znacznie więcej, a przede wszystkim ciekawiej działo się po przerwie. Najwyraźniej obie jedenastki oraz szkoleniowcy nabrali przekonania, że jeden punkt nikogo tu nie usatysfakcjonuje, że warto powalczyć o pełną pulę. Spotkanie zrobiło się znacznie żywsze i o wiele bardziej atrakcyjne dla jego obserwatorów. To był już futbol „na tak”, a okrasą meczu okazały się strzelone bramki. Pierwszy na listę strzelców wpisał się Marek Sobik, który po precyzyjnym podaniu Dariusza Ruckiego minął rywala i huknął w dolną część poprzeczki z narożnika pola karnego. Piłka odbiła się tuż za linią bramkową, co nie uszło uwadze sędziego-asystenta. Scenariusz dalszej części meczu był łatwy do przewidzenia, gospodarze prostymi środkami, czasami wrzucając futbolówkę na tzw. aferę, starali się możliwie najszybciej przenieść ciężar gry pod bramkę Krzysztofa Żerdki. Goście z kolei próbowali skontrować zielonogórzan. Może nie stuprocentowych, ale kilka swoich okazji nasi zawodnicy wypracowali. Chyba najbliżej trafienia do bramki Falubazu był Dawid Nagi, po asyście Ronalda Solorzano. Szczęście przestało sprzyjać „rekordzistom” w ofensywie, odwróciło się także na samym finiszu w obronie. Zanim arbiter zaordynował przedłużenie gry o trzy minuty z ok. 30-stu metrów w okienko bielskiej bramki przymierzył Jakub Babij. Notabene zielonogórski pomocnik swoim golem ustalił rezultat spotkania w trzecim kolejnym meczu Falubazu. Za każdym razem było to trafienie na wagę punktów lub – jak dziś – punktu.
Pomeczowa opinia trenera – Piotr Jaroszek: - Szkoda straconych punktów, gdyż w mojej opinii byliśmy w drugiej połowie lepszym zespołem, Szkoda również straconej bramki w ostatniej minucie podstawowego czasu gry, ale już niekoniecznie okoliczności tego gola, o to nie mam do chłopaków pretensji. Zawodnik Falubazu oddał po prostu „strzał życia”, ale uczciwie przyznać trzeba, że trafienie Marka Sobika było podobnego gatunku. Jeśli czegoś dziś zabrakło, to chyba odrobiny szczęścia w samej końcówce spotkania.
Skrót wideo (za Lubuski Sport TVP 3)
TP/foto: PM