Piłka nożna

Piłka nożna | 21-11-17

Z trenerskiej ławki – Piotr Jaroszek

Do bieżących wydarzeń, zwycięstw i porażek ligowych „rekordzistów”, tym razem odnosi się szkoleniowiec naszych trzecioligowców.

Na wstępie poproszę o kilkuzdaniowy komentarz do sobotniej przegranej 1:2 Twoich podopiecznych z Unią Turza Śląska. Rozczarowanie?

- Przegraliśmy, choć w przekroju całego spotkania na pewno nie byliśmy zespołem słabszym od Unii. Co więcej, to my byliśmy stroną przeważającą w tym spotkaniu, gdy wziąć pod uwagę czysto piłkarskie walory. Ale ta najważniejsza statystyka – bramkowa – była pomyślna dla rywali. Znów odezwały się dawne demony, stare grzechy – indywidualne błędy w grze obronnej oraz niedostatki w asekuracji. Szkoda, bo bramce na 0:1 dość szybko doprowadziliśmy do stanu 1:1, wyrównaliśmy straty i mieliśmy jeszcze sporo czasu, aby zdobyć kolejnego gola. Nie wychodziło. I może nawet moglibyśmy zagrać na utrzymanie takiego wyniku do końca, ale tak nie można, nie wolno w konfrontacji z przedostatnim zespołem w tabeli. Zostaliśmy skontrowani już w doliczonym czasie gry i przegraliśmy. Szkoda, zwłaszcza że serca, waleczności i zaangażowania chłopakom nie mogę odmówić. Jak przez znaczną część tej rundy zabrakło skuteczności, konsekwencji, no i niestety znów „kulała” nasza gra obronna.

To pomówmy może o czymś radośniejszym, co z wydarzeń z udziałem biało-zielonych wymieniłbyś na pierwszym miejscu? Pytam oczywiście w kontekście minionego weekendu…

- Pomału dominuje już futsal, więc na wstępie pochwalę i pogratuluję naszym 16-latkom czterech zwycięstw w pierwszym turnieju eliminacyjnym Grand Prix. Mam sentyment do tego zespołu, bo przed rokiem prowadziłem w Młodzieżowych Mistrzostwa Polski właśnie ekipę U-16. W Białymstoku wywalczyliśmy brązowe medale, co kilku chłopaków z aktualnego składu doskonale pamięta. A skoro o Białymstoku mowa, to nie mogę nie odnotować kolejnego, przekonującego zwycięstwa naszych futsalowców. 9:2 z tamtejszym Słonecznym Stokiem robi wrażenie. No i zwróćmy jeszcze uwagę na wygraną naszych dziewczyn w meczu drugiej ligi i ich 3:0 w Legnicy. W sumie udany weekend, tylko my go trochę popsuliśmy. Niestety nie po raz pierwszy.

Poruszyłeś wątek futsalowy, zatem pozostańmy jeszcze przy nim. Jesteś drugim trenerem zespołu drugoligowych rezerw i równocześnie 20-latków Rekordu. Przygotowania do grudniowych mistrzostw Polski w tej kategorii oraz rozgrywki ligowe równolegle ruszyły pełną parą…

- Do startu szykuje się liczna grupa ludzi, znacznie większa niż czternaście miejsc, które musimy obsadzić przed samymi mistrzostwami U-20. Mecze w drugiej lidze są szansą na pokazanie się dla każdego z zawodników. Na ich podstawie niebawem „odchudzimy” tę grupę, tak aby za kilka tygodni ogłosić z pierwszym trenerem – Piotrkiem Szymurą, czternastkę jadącą do Łęczycy. Już teraz mogę powiedzieć, że będzie to fajna i mocna ekipa. To będą trzy silne czwórki plus dwaj mocni bramkarze, i co dla nas w klubie istotne, to są ludzie własnego futsalowego chowu

Jeśli aura nie storpeduje planów czeka naszych III-ligowców w sobotę ostatni akt jesieni – pucharowy finał ze Spójnią Landek. To ostatnia szansa, żeby „osłodzić” jesień….

- Na cztery kolejki przed końcem rundy w lidze zakładaliśmy zdobycie 10-12 punktów i zdobycie pucharu. Tę pierwszą część zrealizowaliśmy tylko połowicznie, w pucharowym finale tak nie będzie – zwycięzca bierze wszystko. To jest dla nas taka trochę gra na otarcie łez, ale nie wyobrażam sobie, abyśmy nie wygrali tego spotkania. Mam szacunek dla naszych rywali, którzy podobnie jak my są w trudnym momencie z psychologicznego punktu widzenia. Jest należny respekt wobec Spójni Landek, ale ten mecz jest dla nas piekielnie ważny, musimy go wygrać i nie wyobrażam sobie, aby było inaczej. Wiem, że boisko będzie trudne, ono wszystko zweryfikuje, ale trzeba wykonać swoją robotę z maksymalnym zaangażowaniem.

TP/foto: PM