Piłka nożna
Awans zespołu, awans trenerski
Z Szymonem Niemczykiem o awansie rezerw do A-klasy, minionych rozgrywkach na niższym szczeblu i nowych wyzwaniach przed kolejnym sezonem, także osobistych.
Ten awans może nie był formalnością, ale taką powiedziałbym „jazdą obowiązkową”?
- Pomału, pomału, poprzedni sezon też mógł taki być (śmiech). Na pewno po doświadczeniach Krzyśka Dybczyńskiego i jego chłopaków byliśmy bogatsi o jakąś wiedzę, zwłaszcza ci z rocznika 1998. Może wtedy chłopcy podeszli do B-klasy zbyt luźno, może pomyśleli, że to będzie spacerek? Teraz na pewno kilka rzeczy złożyło się na to, że udało się awansować. Wśród tych kwestii na pewno wymienić muszę to wspomniane doświadczenie 19-latków. Czasem wspierali nas ludzie z trzecioligowej kadry, pomagał nam Piotrek Szymura, a w paru meczach swoją rutyną wspomógł nas Krzysiek Kania. To niby niuanse, ale także mogły mieć wpływ na końcowy rezultat, zamierzony rezultat. Patrząc na minione rozgrywki statystycznie można odnieść wrażenie, że przeszliśmy przez nie dość gładko – 20 zwycięstw i 4 remisy. Nie zagłębiałem się jakoś szczególnie w historię rozgrywek na tym szczeblu, ale to chyba wynik dotychczas bezprecedensowy.
Rekord II przed ostatnim meczem w B-klasie, w sezonie 2016/2017
Po awansie nowe wyzwanie przed zespołem, jak przebiegać będą przygotowania do rywalizacji w A-klasie?
- Tu nic się nie zmienia w naszym klubowym modelu – jedna grupa, jeden tor przygotowań dla dwóch drużyn – juniorów i seniorskiej „dwójki”, która przecież nadal oparta będzie na uczniach naszej SMS. Po małych zawirowaniach personalnych sprzed paru tygodni już wiemy, że ekipę Śląskiej Ligi Juniorów nadal prowadzić będzie trener Piotr Kuś. To będzie drugi sezon naszej ścisłej współpracy, a w sumie już trzeci w Rekordzie. Fajnie nam się razem pracuje, uzupełniamy się i wspólnie prowadzimy jedną dużą grupę ludzi, z sukcesami na obu frontach.
Czerwiec przyniósł awans także w wymiarze osobistym, zawodowym…
- Tak. Cieszę się, że Piotr Jaroszek zaproponował mi funkcję przy naszym zespole trzecioligowym. Nie jest to jeszcze określone, nazwane – drugi trener, czy asystent, ale sam nie dostrzegam jakichś różnic. Cieszę się z możliwości pracy przy zaawansowanej piłkarsko grupie seniorskiej, przy poważnym teamie. To jest dla mnie duży awans zawodowy i wyróżnienie. Do tego przecież człowiek dąży. To dla mnie duża szansa trenerskiego rozwoju.
Do pogodzenia są obowiązki w III lidze i w A-klasie, nie będzie łatwo…
- Czeka mnie na pewno dużo pracy. Ale już w ubiegłym sezonie łączyłem obowiązki trenera ekipy B-klasowej z grą w czechowickim MRKS-ie. Dużo trzeba było się „nakombinować”, żeby pogodzić, połączyć to. Z dużą pomocą pań z naszej administracji w pionie sportowym udało się to jakoś zgrać. Były chyba tylko trzy takie przypadki w całym sezonie, że było to nie do pogodzenia. Mam nadzieję, że uda się to i teraz harmonijnie poukładać
Co z Twoim czynnym graniem w piłkę?
- No i to była jedyna rzecz, która sprawiła, że zmuszony zostałem do głębszego namysłu przed podjęciem współpracy przy naszych trzecioligowcach. Zastanawiałem się nad tym naprawdę poważnie. Grać w futbol – kocham, ale trzech meczów w weekend już nie pogodzę. Z bólem serca, po meczu ostatniej kolejki w „okręgówce”, pożegnałem się z kolegami w MRKS-ie. Na 90 procent zawieszam swoje granie, choć jest opcja występów w A-klasie w roli grającego trenera. Ale to raczej mało prawdopodobne, może tylko w losowych przypadkach. W każdym razie tu nie mam jeszcze jasnej wizji. Mam dopiero 29 lat, więc wolę mówić o zawieszeniu przeze mnie grania w piłkę, niż o definitywnym kończeniu przygody z nią. Powiem tak, są tacy w Czechowicach-Dziedzicach, którzy rokują nam niedługą pracę z seniorami Rekordu, przewidują że nam nie pójdzie, że już po jesieni zostaniemy zwolnieni (śmiech). Wówczas podobno mają na mnie czekać w MRKS-ie otwarte drzwi do szatni zespołu….(śmiech).
TP/foto: Paweł Mruczek