Piłka nożna
Jedenastu Spartan
- Ten mecz pokaże, czy zasługujemy na „okręgówkę”, czy nie – mówi Kamil Jaroś, kapitan a-klasowych rezerw Rekordu.
A rzecz oczywiście w sobotnim spotkaniu na szczycie bielskiej A-klasy. To, że mecz KS Bestwinka z „dwójką” Rekordu ma tak duże znaczenie, jest m.in. pochodną remisu zawodników Tomasz Zużałka w Pisarzowicach. Po remisie 1:1 bielszczanie znów odzyskali szanse na realne włączenie się do rywalizacji o awans. – Dokładnie tak, wróciliśmy do gry! – przytakuje kapitan biało-zielonych. – Szczerze przyznam, że liczyłem na to, że zespół z Bestwinki pogubi punkty. Ale w moim odczuciu równie przydatny dla nas był „gong”, który otrzymaliśmy tydzień wcześniej w Kaniowie. Po porażce 2:3 z Przełomem przekonaliśmy się wszyscy, że wcale łatwo nie będzie i nic „samo się nie ugra” – podkreśla K. Jaroś.
Istotnie, „rekordziści” w pełni zrehabilitowali się w ubiegłą niedzielę, co boleśnie odczuli gracze buczkowickiego Sokoła. Zwycięstwo 8:0 było swego rodzaju demonstracją siły ze strony ekipy Szymona Niemczyka. – Przede wszystkim wyszliśmy na boisko z całkiem innym nastawieniem i wynik tego mieliśmy od razu – wyjaśnia fundamenty pogromu pomocnik Rekordu II. – A teraz czeka nas prawdziwa weryfikacja. Ten mecz pokaże, czy zasługujemy na „okręgówkę”, czy nie. Słyszałem, że w Bestwince jest fajne boisko, po meczu ma być ponoć zorganizowany festyn, więc i ludzi przyjdzie sporo. My mamy po prostu wyjść na boisko i walczyć, jak 11-stu Spartan – zapowiada K. Jaroś, któremu skądinąd, jeszcze za czwartoligowej rzeczywistości Rekordu, ówczesny trener biało-zielonych - Ireneusz Kościelniak, nadał ksywkę … „Spartan”.
Warto jeszcze przypomnieć, iż w meczu rundy jesiennej przy Startowej odnotowaliśmy remis obu drużyn 2:2. Zatem gospodarzom sobotniego spotkania (godz. 15:00) do pełni szczęścia potrzeba wygranej ewentualnie remisu. Bielszczan usatysfakcjonuje tylko zwycięstwo.
TP/foto: MŁ